„Smart city. Technologia w służbie zaradnych społeczności”
Tytułowe rozumienie smart city nie jest wcale oczywiste. Jest raczej postulatem urbanistów, architektów czy badaczy społecznych, takich jak np. Richard Sennett, Reinier de Graaf, Saskia Sassen czy Adam Greenfield (by wymienić tylko najbardziej znanych), którzy z niepokojem przyglądają się najbardziej rozpowszechnionemu pojmowaniu miast inteligentnych – gdzie technologia zdaje się być celem samym w sobie, a konsekwencje fetyszowania jej skuteczności w rozwiązywaniu problemów współczesnych miast pozostają zbyt rzadko rozpoznawane.
Krytycy technofilskiego podejścia do smart cities wskazują na ryzyka związane m.in. z:
- postępowaniem prywatyzacji usług publicznych;
- dysfunkcjonalnością projektowanych rozwiązań w krótkim okresie czasu (skutek uproszczonego modelu miasta i problemów społecznych stojących u podstaw tych rozwiązań);
- wzrostem nadzoru i brakiem kontroli nad ogromem danych gromadzonych o mieszkańcach przez rozsiane po mieście czujniki;
- postawą kliencką zastępującą u mieszkańców ideę obywatelską (co stanowi zagrożenie dla i tak zagrożonej demokracji);
- obniżeniem poziomu kompetencji społecznych i osłabieniem więzi;
- oddelegowaniem odpowiedzialności za tworzenie nowych utopii na korporacje.
Mielibyśmy zatem do czynienia ze zjawiskiem cokolwiek paradoksalnym- nowe technologie miejskie zamiast podnosić, raczej obniżałyby tzw. odporność miast na możliwe napięcia i kryzysy (gospodarcze, klimatyczne, społeczne).
Te i podobne głosy nie oznaczają oczywiście zupełnego odrzucenia możliwości stwarzanych przez postęp technologiczny, ale raczej zmianę ramy myślenia o innowacjach miejskich, które mogą być tego skutkiem. Ben Green, autor książki o znaczącym tytule „The smart (enough) city”, postuluje spojrzenie holistyczne, w którym technologia zamiast obietnicą wyręczenia, staje się na powrót narzędziem w rękach włodarzy i społeczności miejskich.
prowadzący: dr Maciej Frąckowiak